Translations in context of "włochaty" in Polish-English from Reverso Context: Twój włochaty przyjaciel ocalił mi życie. W ostatnim czasie pogłębiamy swoją wiedzę dotyczącą rodzin pszczelich. Dużo czytaliśmy, konsultowaliśmy się z doświadczonymi pszczelarzami, żeby w końcu poczynić samodzielne obserwacje we własnej pasiece. W naszej pasiece w Kalinówce od niedawna mieszkają dwie rodziny pszczele. W otoczeniu malin, słoneczników i wielu innych roślin nasze pszczoły pracują bez wytchnienia. Za nami pierwsze tygodnie obserwacji tych niezwykle ciekawych owadów. Dlatego chcemy podzielić się z Wami garścią podstawowych informacji o rodzinach pszczelich. Świat pszczół to nie tylko produkcja pysznego miodu, ale także dokładnie zorganizowana sieć społeczna i niezwykłe zwyczaje. Gwarantujemy, że jest jeszcze wiele rzeczy, o których nie mieliście wcześniej pojęcia! Czym jest rodzina pszczela? Pszczoły nie działają w pojedynkę. Gromadzą się, tworząc zorganizowaną społeczność, którą nazywamy rodziną pszczelą. W jej ramach wyróżniamy trzy rodzaje owadów: pszczoły robotnice, trutnie i matkę pszczelą. Ich liczebność jest zmienna, w zależności od pory roku. W okresie letnim w ulu znajdziemy jedną matkę pszczelą, 20-40 tysięcy robotnic i 300-3000 trutni, natomiast zimą w ulu poza matką pszczelą jest 10 tysięcy robotnic i kilka trutni. Pszczoły działają jak dobrze naoliwiona maszyna. Budują komórki pszczele, trutowe i mateczniki, a na plastrach tworzą trzy strefy: czerw, wianek pyłku i najwyższą – miód. Każdy z rodzajów pszczół ma ściśle określone zadania. Matka pszczela jest trzonem pszczelej rodziny i składa jaja. Robotnice w ulu pielęgnują czerw i wypełniają wiele innych funkcji. Nam najczęściej kojarzą się jednak z pracą poza ulem – zbierają bowiem pyłek, nektar, i wodę z otaczającej nas przyrody. Wychodząc na letni spacer, bez trudu na swojej drodze spotkamy robotnice. W ulu zaobserwować możemy także trutnie, które nie tylko zapładniają matkę, ale także utrzymują jego odpowiednią temperaturę. Rodzina pszczela rozwija się w rytmie pór roku. W styczniu matka pszczela rozpoczyna składanie jaj. Wiosną wraz ze wzrostem temperatury rośnie liczba czerwiu, a apogeum rozwoju rodziny pszczelej następuje w okresie przesilenia letniego. W sierpniu wychowywane jest 90% czerwiu. Matka, robotnice i trutnie Wszystkie trzy rodzaje pszczoły miodnej przechodzą cztery stadia rozwoju: jaja, larwy, poczwarki i dorosłego owada. Czerw karmiony jest od stadium larwy. Starsze karmicielki karmią go mleczkiem w pierwszych trzech dniach po wykluciu, po tym czasie dodają miód i pyłek. Warto wiedzieć, że matka pszczela żyje od 2 do 5 lat, robotnica od 1 do 6 miesięcy, a truteń jedynie 2 miesiące. Jak już wcześniej wspomnieliśmy, w rodzinie pszczelej najważniejsze miejsce zajmuje matka. Dzieje się tak dlatego, że jako jedyna może znosić jaja, z których powstają robotnice. Dziennie może składać nawet 1500 jaj. Na stałe towarzyszy jej świta złożona z kilkunastu robotnic. Jak rozpoznać matkę? Ma ona większy, spiczasty odwłok, owalną głowę, nie ma narządów do zbierania pyłku, nie zobaczymy także gruczołów woskowych i zapachowego. Pszczelarze oznaczają matki pszczele specjalnym opalikiem – jego kolor zależy od roku. Matka rozwija się w owalnej komórce zwanej matecznikiem. W zależności od sposobu rozwoju możemy wyróżnić matki: ratunkową, rojową i z cichej wymiany. Podobnie jak matka trutnie są większe od robotnic. Jako samce są niezbędne do zapłodnienia matki. Co ciekawe, po wykonaniu swojej podstawowej funkcji umierają. Do ich zadań należy także dbanie o odpowiednią temperaturę w ulu, czyli 35-36 stopni Celsjusza. Kiedy pszczoły przygotowują się do nadchodzącej zimy wyrzucają trutnie z ula. W tym okresie zaobserwować możemy przed wylotkami do ula leżące martwe trutnie. Najliczniejszą część rodziny pszczelej stanowią robotnice. Mimo że są samicami, nie mogą składać jaj, ponieważ ich narządy płciowe są uwstecznione. Rodzaj pracy, jaką wykonuje pszczoła, lotna zależy od jej wieku. Młoda pszczoła czyści siebie, komórkę z której wyszła i sąsiednie komórki. Następnie ogrzewa i pielęgnuje czerw, sama nabiera przy tym sił i zaczyna wytwarzać mleczko, którym karmi larwy. Po skończeniu pracy karmicielki robotnica rozpoczyna pracę budowniczego – wypaca łuseczki woskowe. Pszczoła ulowa nie ma czasu na odpoczynek. Odbiera nektar od pszczół lotnych, przenosi miód i zasklepia dojrzałe zapasy, wyrzuca z ula odpadki, trzyma wartę przy wylotku. Po pracy w ulu przechodzi do zbierania pokarmu poza nim. Często pojawia się pytanie o odległość jaką mogą pokonać pszczoły w poszukiwaniu pokarmu. Zwykle wynosi ona 2 km, ale może osiągnąć nawet 4-5 km. Do ula znoszony jest pyłek, nektar, propolis i woda. Pszczoły – pasja i sposób na zdrowe życie O rodzinie pszczelej można wiele dowiedzieć się z licznej literatury. Nic jednak nie zastąpi obserwacji pszczół przy pracy. Oprócz obserwowania pszczół na okolicznych kwiatach, można też znaleźć prawdziwe pasieki, a nawet założyć własną! Jest to możliwe już nie tylko na wsi. Od niedawna możemy się spotkać z wieloma inicjatywami dotyczącymi pszczelarstwa miejskiego. Warto zadbać o to, by mieć gdzie kupować naturalny miód, pyłek i pierzgę. O ich właściwościach zdrowotnych możecie przeczytać na naszej stronie, a swoje ulubione miody i produkty pszczele kupicie w sklepie.
Użądlenie szerszenia powoduje ból dużo większy niż w przypadku innych owadów, jednakże zagrożenie związane z atakiem nie jest większe niż w przypadku osy czy pszczoły.
Zanim zacznę, słowo ostrzeżenia: byłoby najlepiej, gdybyście nie pokazywali tej książki dorosłym. Oni jej nie zrozumieją. Powiedzą, że to stek bzdur, albo zapytają, dlaczego nie wybraliście jakiejś mądrzejszej cóż, dorośli nie zawsze mają rację. (Sam jestem dorosły, więc coś o tym wiem). Czytają nudne gazety i opasłe tomiska, w których nigdy nie dzieje się nic interesującego – bez obrazków i TEJ książce dzieje się tak dużo, że nie wiem, od czego zacząć. To bardzo niezwykła książka, o czym zresztą sami się przekonacie. Ale niezwykła nie znaczy niemądra czy też pełna głupstw. Przedstawia prawdziwą historię. Możecie być tego pewni. Wy to zrozumiecie. Dorośli jeśli zdarzy się tak, że jakiś dorosły będzie czytał ją wam na dobranoc, musi zachować swoje uwagi dla to tyle leżało mi na wątrobie. Zaczynajmy o Hardych? Przypuszczam, że tak. To urocza rodzina, która mieszka na ulicy Fairfield 41 w Teddington. Jej członkowie nigdy nie przestają się śmiać i żartować. Pan Hardy pracuje w lokalnej fabryce bożonarodzeniowych hukawek – wymyśla do nich żarty. Pani Harda tworzy wymyślne kapelusze, które potem sprzedaje na pobliskim targu. Z kolei bliźniaki, Betty i Bobby, to takie słodkie, rozkoszne rodziną Hardych mieszkają także wujek Tony i Miranda, ocaleni z parku safari. Tak, zgadza się: z parku safari. Dobrze zrozumieliście. Ponieważ Hardzi są dość niezwykli i robią niezwykłe rzeczy. Wszyscy mamy swoje sekrety, ale ich sekret jest WIĘKSZY i bardziej włochaty od wiecie, za zamkniętymi drzwiami Hardzi nie zachowują się jak zwykła rodzina, taka jak twoja czy moja. Jak ludzka rodzina. Co to to nie. To rodzina hien udających ludzi – od koniuszków swoich włochatych uszu aż po nikt o tym nie wie. Nikt poza jesteście wstrząśnięci. Ja też byłem, kiedy się o tym dowiedziałem, ale w rzeczywistości nie jest to takie szokujące, jak mogłoby się zdawać. Wiele zwierząt udaje ludzi. Żyrafy, które wykładają towar na półki w supermarkecie Tesco, świnie, które hałaśliwie zajadają popcorn podczas seansów filmowych w kinie, buldogi, które ochraniają nocne kluby. Właściwie sąsiad państwa Hardych, pan McDurniak, też jest zwierzęciem, a konkretnie niedźwiedziem grizli. I chociaż w przeszłości między nim a Hardymi dochodziło do różnicy zdań, bardzo się zaprzyjaźnili i Pan McDurniak wpada do Hardych niemal każdego wieczoru na partyjkę domina i parę odwiedza ich tylko we wtorki. Nikt nie gra wtedy w domino, ponieważ wtorkowe wieczory w zadbanym domu Hardych są wyjątkowe. Odbywa się wtedy rodzinne oporządzanie. Mogę się założyć, że od razu pomyśleliście o maseczkach na twarz i manikiurze, ale to nic z tych rzeczy. W rzeczywistości Hardzi, stary i głuchy wujek Tony oraz małpka (marmozeta) Miranda siadają w kole, żeby się drapać, pocierać i skubać. W ten sposób pozbywają się wypadających włosów, a także wszelkich resztek błota i kłaczków ukrytych w futrze, nie wspominając o pchłach…Oczywiście, aby nikt nie mógł ich podejrzeć, za każdym razem muszą starannie zaciągać zasłony. Bo chociaż my, ludzie, też się czasem drapiemy i pocieramy, nie zdarza nam się kłaść na ziemi, żeby nasze mamy mogły wyskubywać nam brzuchy ostrymi zębami, podobnie jak nie wylizujemy się wzajemnie za uszami dużymi, długimi językami, które potrafią objąć całą tym, że wszystkie te czynności sprawiają Hardym przyjemność i są dla nich dobre, to również łaskoczą, więc koniec końców wszyscy pod numerem 41 chichoczą i zanoszą się śmiechem. To wprawia ich w nastrój na wysłuchanie kilku najnowszych żartów pana tak we wtorkowe wieczory pod adresem Fairfield 41 nie trzeba długo czekać, żeby wszyscy tarzali się po podłodze ze jednego z takich wieczorów, kiedy oporządzanie dobiegło końca, a bliźniaki już zasnęły, pani Harda poszła do łazienki, żeby wyszorować zęby oraz umyć i nawilżyć swoją sympatyczną, włochatą twarz. W chwili, gdy usiadła na desce klozetowej, usłyszała ni stąd, ni zowąd ciche kasłanie, po którym nastąpił plusk. Nadstawiła więc uszu – a trzeba wam wiedzieć, że hieny mają bardzo dobry słuch – i po chwili zamrugała zdumiona, kiedy uświadomiła sobie, że tajemnicze odgłosy dochodzą z dołu, a właściwie z wnętrza jednak zdążyła zeskoczyć i zajrzeć do środka, poczuła delikatne uszczypnięcie w zadek.– Ajajaj! – krzyknęła, podskakując jak oparzona. Kiedy zerknęła ostrożnie do sedesu, zobaczyła w nim głowę z parą ogromnych, zielonych oczu i bardzo długim pyskiem i usłyszała głęboki, ponury głos:– Ogromnie przepraszam! To tylko ja.– Wielkie nieba! – wykrzyknęła pani Harda, zaglądając do muszli klozetowej. – Co? Kto? Co tam się, u licha, wyrabia?– Proszę mi wybaczyć – przemówiło stworzenie. – Mieszkam w kanałach ściekowych i mam już tego DOŚĆ! – Pojękując odrobinę, przecisnęło się przez sedes, po czym usiadło na desce i potrząsnęło łbem, żeby się niespodziewanym przybyszu pani Harda rozpoznała dość zdezorientowaną krokodylicę, niemal równie dużą jak ona.– Tak jest dużo lepiej! – oświadczył osuszony już niespodziewany gość. – Jak się pani miewa? Ja się nazywam Sheila i jestem krokodylem.– To widzę! – odparła pani Harda, drapiąc się po głowie. – Jestem Amelia Harda. Eee, może lepiej zawołam męża?– Daj mi chwilę, moja droga – poprosiła Sheila. – Muszę złapać oddech. I czy mogłabym najpierw wziąć szybki prysznic? Mieszkałam w ściekach, a sama wiesz, jak tam jest.– Właściwie to nie wiem – sprostowała zdumiona pani Harda.– Okropnie brudno, ot co. Na pewno strasznie pachnę!– No cóż, skoro już o tym wspomniałaś… – zaczęła pani Harda, marszcząc nos pod wpływem ostrej i, powiedzmy, „naturalnej” dużym ogonem, krokolodylica zeszła z sedesu i wskoczyła do wanny. Kiedy regulowała temperaturę wody, zwróciła się do swojej gospodyni:– Będziesz tak kochana, Amelio, i wyszorujesz mi plecy? Nie mam zbyt długich łap, więc nie sięgnę.– Oczywiście – powiedziała usłużnie pani Harda. – Użyjemy mnóstwa żelu do mycia i za moment będziesz śliczna i czyściutka.– Szoruj porządnie i mocno, jeśli możesz – poinstruowała ją Sheila. – Jestem niezwykle gruboskórna. I upewnij się, że nic nie zostało w małych rowkach. Przez całe życie taplałam się w ściekach. Zaraz ci to wszystko wyjaśnię.– Byłoby miło – stwierdziła pani Harda, nacierając ze szczoteczką do paznokci na guzowaty grzbiet Sheili. Sheila miała rację: zgromadziła się tam spora warstwa brudu i błota i trzeba było porządnie się napracować, żeby ją wyczyścić.– Ach! Co za rozkosz – westchnęła Sheila, zanim zaczęła snuć swoją historię. – Już opowiadam. Ale najpierw powiedz mi, proszę, moja droga, czy dobrze myślę, że jesteś hieną?– Skoro tak to ujęłaś, nie mogę zaprzeczyć – odparła odrobinę wstrząśnięta pani Harda. – Ale to tajemnica.– No przecież wiem.– Wiesz? A niby skąd?– Później do tego dojdę – powiedziała Sheila. – A teraz popraw mnie, jeśli się mylę, ale grupę hien nazywa się klanem. Mam rację?– Tak! – przyznała pani Harda. – I czasem nazywają nas chichotkami, co doskonale opisuje nasz charakter. Naprawdę lubimy się dobrze prychnęła.– Niech i tak będzie. A wiesz, co lubią krokodyle?– Nie – odparła pani Harda. – Nie mam bladego pojęcia.– No cóż, moja droga, lubią wygrzewać się na słońcu.– Krokodyle lubią wygrzewać się na słońcu?

Nie sposób uniknąć spotkania z owadami żądlącymi. Kiedy zaczynają pojawiać się pierwsze oznaki wiosny, budzą się one do życia i zaczynają intensywnie pracować. Szczególnie pożyteczne są pszczoły oraz trzmiele. Osy i szerszenie to typowe szkodniki w świecie owadów, które m.in. napadają na gniazda pszczół miodnych.

Leci sobie pszczoła, rozgląda się i myśli: “kwiaty! wszędzie kwiaty! mnóstwo kwiatów!” Leci sobie mucha, rozgląda się myśli: “gówna! wszędzie gówna! mnóstwa gówna!” Pszczoła wie, co należy z kwiatami robić. Wie, że trzeba przenieść, zanieść, by rosło nowe: dla niej i dla innych. Nowe kwiaty, różne kwiaty. I miód z nich, tak ceniony, zdrowy i pyszny. A jaka satysfakcja z tego! Mucha wie, że w świecie gówna musi znaleźć coś dla siebie. Czekać, aż ktoś się zesra, by móc z tego żreć. Lata po świecie za co lepszym gównem, byle się najeść i dalej narzekać na gówniane życie w świecie pełnym otaczającego ją gówna. Wśród znajomych mamy wiele pszczół i wiele much. O tym, kto kim jest, nie decyduje jednak status materialny czy społeczny. Mucha lub pszczoła, to mentalność. Są muchy bogatsze od pszczół; są muchy mające tyle, ile nie mieści się nawet w marzeniach niejednej pszczoły. Ale i tak widzą gówna nie doceniając bogactwa ogrodu, w którym żyją. I chodzą, i latają te muchy wypatrując kolejnych gówien, by żreć z nich i myśleć, jaki ten ich świat zasrany. A pszczoły robią swoje. A nawet, gdy nie robią, to przynajmniej cieszą się kwiatami. Ale zwykle robią: wypatrują te kwiaty i robią z nich pożytek taki, jaki są w stanie zrobić. Tym samym przysługują się wszystkim, w tym także muchom, bo koniec końców dzięki pracy pszczół ma kto tym muchom srać. I nawet mając mniej od much są od nich szczęśliwsze. Bo szczęśliwymi potrafią być. *Motyw muchy i pszczoły nie jest moim pomysłem. Gdzieś zasłyszałem ten przykład i bardzo mi się spodobał. Tak bardzo, że zapadł głęboko w pamięć i w końcu postanowiłem go nieco rozwinąć tu, na tym blogu. Podsumowywując: nie ma idealnej pszczoły. Zarówno Buckfast, jak i Krainka, to bardzo ciekawe rasy pszczoły miodnej, które mają swoje wady i zalety. Oczywiście Buckfast Poland oferuje tylko pszczoły Buckfast. Jesteśmy w 100% zaangażowani w hodowlę tej pszczoły i widzimy w niej przyszłość nowoczesnego pszczelarstwa.
"Chrońmy owady zapylające - naszych naturalnych sprzymierzeńców" Zofia Uhacz Witam !!! Jestem Gienia i należę do rodu pszczół miodnych. Dziś chciałabym opowiedzieć trochę o mnie i o mojej pracy. Jestem już duża - mierzę około 16 mm i żyję już 18 tygodni. Osobniki naszego gatunku żyją około 24 tygodni. A teraz kilka słów o pracy. Jestem małym trybikiem w ogromnej korporacji. Moja firma nazywa się "Ul ". Noszę uniform w czarno - żółte paski. Pracuję bardzo ciężko, ale jestem dumna z tego co robię. Jestem ZAPYLACZEM!!!! Zbieram pyłek kwiatowy, który przyczepia się do specjalnych poduszeczek przy moich odnóżach. Przysiadając na kolejnych kwiatach pozostawiam odrobinę pyłku i dzięki temu umożliwiam zapylenie. To bardzo twórcza praca. Dzięki mnie z kwiatów powstają owoce. Poza tym biorę udział w produkcji miodu. Gdybym chciała wyprodukować samodzielnie 1 kg miodu musiałabym odbyć około 60 000 lotów. Na szczęście mam wielu innych pomocników. Nasza szefowa, zwana powszechnie królową, składa jaja, z których wykluwa się rocznie około nowych pracowników. To naprawdę dużo! Moi sąsiedzi też pracują w tej branży. Tuż obok mieszka motyl Emanuel, który jest świetnym zapylaczem. On pracuje w innej korporacji, ale o tym opowiem Wam innym razem. Pozdrawiam - Gienia Zofia Uhacz Szkoła Podstawowa nr 81 Gdańsk Osowa opiekun: Wioletta Miedzianowska "Chrońmy owady zapylające" Agata Łuczak Owady zapylające to jedne z najważniejszych, żyjących istot na ziemi. Małe, ale jakże ważne dla istnienia całej ludzkości. Dzięki nim mamy co jeść, a bez nich ludzkość może „wyginąć". Dlatego ważne jest, aby chronić je przed zagrożeniami jakie na nie czyhają. Pszczoła miodna to najpopularniejszy owad kojarzony z zapylaniem kwiatów. Jest niewielka, brązowo czarna. Jeśli użądli człowieka traci żądło i ginie. W Polsce zapotrzebowanie na zapylanie jest dwukrotnie większe od obecnego. Dużo europejskich rodzajów upraw bezpośrednio zależy od zapylania przez owady, a ich liczba spada, ponieważ mają coraz mniej miejsca do zdobywania pożywienia, gdyż wzrasta ilość środków chemicznych do oprysków pół i łąk oraz zmienia się klimat. Wyginęła już ponad połowa owadów zapylających na świecie, więc sytuacja na polach i sadach staje się coraz bardziej dramatyczna. Pszczołom pomagają trzmiele, motyle, murarka ogrodowa (pszczoła samotnica) jednak to wszystko za mało, bo i na ich życie ma wpływ dzisiejsza cywilizacja - zanieczyszczenie środowiska (dymy, pyły). Jeśli się nie postaramy, będziemy mieli coraz większy problem z uzyskaniem jedzenia. Co prawda zboża nie znikną, bo są wiatropylne, ale warzyw, owoców oraz ziół może zabraknąć. Tak więc wyginięcie pszczół jak najbardziej nas dotyczy. Aby dalsze pokolenia mogły żyć na ziemi jeszcze przez wiele długich lat musimy chronić owady zapylające. Należy pamiętać, że dzięki pszczołom żyjemy. Najlepszym sposobem ochrony byłoby zakładanie rezerwatów pszczelich oraz informowanie społeczeństwa o roli tych pożytecznych ale jakże pracowitych owadów. Agata ŁuczakSzkoła Podstawowa nr 5 w Chojnicach opikun: Gabriela Słomińska "Chrońmy przepiękny, barwny świat motyli" Mateusz Porożyński Motyle należą do owadów, które w sposób niezwykły ubarwiają otaczający nas świat. Każdy ma okazję podziwiać jak wokół nas, na łąkach, w sadach, na kwiatach drzew i krzewów przelatują te bardzo kolorowe i sympatyczne owady. Myślę, że mało kto jednak zastanawiał się nad tym jak wielką rolę motyle odgrywają w otaczającej nas przyrodzie. Dlatego pojawił się u mnie pomysł, by napisać klika słów o tym pięknym owadzie. Całkiem niedawno miałem szczęście, gdyż spotkałem motyla na storczyku mojej mamy. W encyklopedii powszechnej znalazłem nazwę „mojego" motyla. Jest to rusałka pawik, najbardziej pospolity motyl w Polsce. Rusałka pawie oczko nazwę zawdzięcza ciekawemu ubarwieniu na skrzydłach, które przypomina „oczka" z piór pawia. Skrzydełka intensywnie brązowo-czerwone mają duże, wielokolorowe plamki, czyli właśnie „pawie oczka", które znajdują się na przednich i tylnych końcach skrzydeł. Plamki te o przepięknym ubarwieniu są mechanizmem obronnym i mają odstraszyć wroga udając, że jest tutaj duże zwierzę o ogromnych oczach, a nie malutka, bezbronna „przekąska". Motyle można spotkać przez całe lato na polanach i skrajach lasów, w ogrodach, sadach i w wielu innych miejscach. Rusałka pawik pojawia się bardzo wcześnie, gdyż zimuje jako motyl dorosły. Czasami wystarczy trochę słońca i można ją zobaczyć nawet ... w styczniu. Motyle są nie tylko piękne, ale odgrywają też bardzo ważną rolę w zapewnieniu prawidłowego funkcjonowania środowiska naturalnego. Są ważnym ogniwem łańcucha pokarmowego. Ponadto, podobnie jak pszczoły, trzmiele, chrząszcze oraz inne owady zapylają kwiaty. To dzięki nim mamy większość smacznych, zdrowych i kolorowych owoców oraz warzyw . Niestety, w ostatnich latach znacznie zmniejszyła się liczba motyli w Polsce i Europie. Co możemy zatem zrobić, by je chronić? Niektórym z nas może się wydawać, że nie zależy to od nas. Nic bardziej mylnego. Otóż możemy zadbać o to, by w naszych ogródkach nie zabrakło kwiatów, które są ulubionym źródłem pożywienia dla tych przepięknych owadów. Co więcej, gdy musimy robić opryski niszczące szkodniki, to róbmy je późnym wieczorem. Jest to czas, w którym owady już nie latają w ogrodach, sadach i mamy pewność, że ich nie spryskamy środkiem chemicznym. Zaproponuję, by nasze szkolne koło LOP przygotowało wystawę prac plastycznych oraz fotografii ukazującą piękno polskich motyli. Pamiętajmy, że to dzięki motylom i pozostałym owadom zapylającym otaczające nas środowisko ma szansę przetrwać. Od nas zależy życie owadów i innych zwierząt. Trudno nam będzie żyć bez przepięknych motyli, bez nich świat będzie ponury. Dbając o owady zapylające chronimy otaczające nas środowisko i siebie. Mateusz PorożyńskiSzkoła Podstawowa nr 5 w Chojnicach opiekun: Gabriela Słomińska "Parę słów o pszczołach" Aleksandra Tyrzyk Pszczoły są owadami, które pełnią bardzo ważną funkcję w przyrodzie. Dzięki nim zapylane są kwiatostany licznych roślin. Po zapyleniu dochodzi do rozwoju wielu owoców, które odgrywają ważną rolę w diecie ludzi i zwierząt. Ponadto to właśnie w dojrzałych owocach znajdują się pestki, z których rozwijają się nowe rośliny. Dzięki temu nie dochodzi do wyginięcia roślin. Oprócz zapylania pszczoły miodne odpowiedzialne są za produkcję miodu, który ma doskonałe walory smakowe, silne właściwości lecznicze i jest wykorzystywany w przemyśle spożywczym, kosmetycznym i farmaceutycznym. Obliczono że gdyby doszło do całkowitego wyginięcia pszczół to ludzkości zabrakłoby pożywienia już po trzech latach. Dlatego tak ważne jest aby dbać o te niezwykłe zwierzęta. W ostatnich latach coraz częściej pojawiają się niepokojące informacje o ginięciu całych pszczelich rodzin. Przyczyna tego zjawiska nie jest do końca poznana. Głównymi przyczynami odpowiedzialnymi za ten proces wydają się być coraz częstsze choroby pszczół z powodu powszechnego stosowania silnych, chemicznych środków ochrony upraw roślinnych. Współczesne rolnictwo często ogranicza się do hodowli tylko jednego gatunku roślin na dużym obszarze. Te ogromne połacie upraw monokulturowych znacznie obniżają możliwości zdrowego odżywiania się pszczelich rodzin. Niektórzy naukowcy zajmujący się tym problemem odkryli również, że pyłki roślin modyfikowanych genetycznie uszkadzają przewód pokarmowy pszczół przyczyniając się w ten sposób do ich wyginięcia. Pojawiły się ponadto teorie, według których silne promieniowanie elektromagnetyczne z przekaźników operatorów telefonii komórkowych może zakłócać orientację owadów wylatujących z ula tak mocno, że nie potrafią one już ponownie wrócić do swojego miejsca. Uwzględniając te wszystkie informacje pszczelarze z całego świata coraz częściej zwracają uwagę na pilną potrzebę szczególnej ochrony naszych małych przyjaciół. Wydaje się, że najlepszym sposobem na to byłby powrót do zdrowego rolnictwa ekologicznego, które wykorzystuje tylko naturalne metody uprawy i ochrony roślin oraz zajmuje się hodowlą owoców i warzyw niemodyfikowanych genetycznie. Taka żywność przyczyniłaby się do poprawy zdrowia wszystkich mieszkańców naszej planety. Aleksandra TyrzykSzkoła Podstawowa nr 81 gdańsk Osowa opiekun: Wioletta Miedzianowska "Trzmiel" Michał Orzołek Gdy jestem na wycieczce poza miastem lubię obserwować różne owady - motyle, pszczoły, trzmiele. Przelatują one z rośliny na roślinę, z kwiatka na kwiatek zbierając nektar i pyłek kwiatowy, który jest ich pokarmem. Podczas tej czynności zapylają kwiaty. Dzięki temu mogą powstawać nasiona oraz owoce. Moim ulubionym owadem jest trzmiel. Najczęściej owada tego można zobaczyć w słoneczny dzień na koniczynach, w malinach, dyni, w ogórkach, w różach. Jest on większy od pszczoły i bardziej puszysty. Cechą charakterystyczną trzmieli są paski na tułowiu - żółte lub rude. Budowa ciała tych owadów pozwala na magazynowanie zebranego pyłku. Na tylnych odnóżach znajdują się koszyczki, do których odkładany jest pyłek, który nie nadaje się do zapylania. Do tego celu odpowiedni jest sypki pyłek znajdujący się na ciele trzmiela. Niektóre trzmiele „włamują się" do kwiatów, do których ich ryjek jest za krótki. U podstawy kielicha robią dziurkę, przez którą wysysają nektar, ale kwiatu wtedy nie zapylają. Dzięki temu, że są duże i szybkie, mogą odbywać długie loty w poszukiwaniu pożywienia i odwiedzać więcej kwiatów niż ich mniejsze „koleżanki" pszczoły. Trzmiele zakładają gniazda głównie w opuszczonych norach małych zwierząt, niektóre w ptasich gniazdach, szczelinach skał, szopach. W czasopiśmie „Świat Wiedzy" przeczytałam artykuł, w którym autor pisze, że jest nieprawdą, że trzmiele nie żądlą. Robotnice trzmieli posiadają żądło, a używają go, gdy czują się bardzo zagrożone. Żądło trzmiela jest pozbawione zadziorów, dzięki czemu po ukłuciu wyjmowane z ciała napastnika, w wyniku czego do jego ciała wnika mniej jadu. Trzmiele nie są agresywne, a zaniepokojone najpierw ostrzegają głośnym brzęczeniem. Wszystkie gatunki trzmieli są pod ochroną. Powinniśmy je chronić, gdyż są bardzo pożyteczne, bo zapylają kwiaty, z których powstają potem owoce i nasiona. Na skutek zanieczyszczenia środowiska owady zapylające często giną. Zagrażają im również chemiczne środki, moim zdaniem powinny być używane wieczorem, kiedy trzmiele i inne owady zapylające kończą zapylanie roślin, albo po przekwitnięciu kwiatów. Szkodliwe dla trzmieli jest również wypalanie traw, które powoduje spalanie gniazd. Michał OrzołekSzkoła Podstawowa nr 5 w Chojnicach opiekun: Gabriela Słomińska "Trzmiele" Mikołaj Nica W przyrodzie żyje wiele zwierząt i zwierzątek. Wielu z nich nawet nie zauważamy, bo są tak małe. Są to głównie owady, które warto poznać, bo ich obecność zapewnia lepszy rozwój roślin. Wiele osób, tak jak ja, obawia się owadów, niezależnie od tego, czy spotkanie z nimi rzeczywiście może być groźne. A przecież jest wiele gatunków, które są naszymi sprzymierzeńcami. Są to między innymi owady zapylające, bez których nie byłoby naszych ulubionych owoców. Większość roślin zapylają pszczoły, ale obok nich ważną rolę pełnią trzmiele, które między innymi zapylają kwiaty o długich rurkowatych kielichach, do których pszczoły nie mają dostępu. Mimo groźnego wyglądu trzmiel może wydać się sympatycznym owadem. Trzmiele są bardzo duże, jak na owady zapylające. Mają włochaty tułów i odwłok, co ułatwia im przenoszenie pyłku z jednego kwiatka na drugi. Taka budowa powoduje też, że wyglądają jak latające kuleczki i nazywamy je „bąkami". Owady te, podobnie jak my, są aktywne w dzień, by po dniu pełnym pracy odpoczywać nocą. Ich lot nie jest tak szybki jak pszczoły i wygląda jakby trzmiel był ociężały. Bardzo zdziwiłem mnie informacja, że mimo tego są bardziej wydajne i pracowite od pospolitych pszczół miodnych. Wynika to z tego, że zachowują aktywność nawet w dość niskich temperaturach (ok. 10º C). W gniazdach, najczęściej budowanych pod ziemią, zajmują się potomstwem i zimują, by z nastaniem wiosny, gdy zaczynają kwitnąć kwiaty pobierać z nich nektar i pyłek kwiatowy. Trzmiele najczęściej możemy spotkać na łąkach, polach i w ogrodach. W Polsce żyje wiele gatunków trzmieli, ale najbardziej znany jest trzmiel ziemny, gnieżdżący się w ziemi, oraz trzmiel kamiennik, zakładający gniazda pod kamieniami lub w ziemi. Mimo, że wszystkie gatunki tego owada są w Polsce objęte ochroną z roku na rok spada ich liczba. Powodem takiej sytuacji jest ... człowiek. Niszczy maszynami rolniczymi gniazda trzmiela, truje opryskami wszystkie owady: i szkodniki, i te pożyteczne. Moim zdaniem trzmiele to bardzo ważne owady, które wymagają szczególnej ochrony, ponieważ są potrzebne przyrodzie, a tym samym człowiekowi. Chociaż od trzmieli nie pozyskujemy ani miodu, ani wosku, jak od pszczół, to trzeba o nie dbać, gdyż jako zapylacze roślin są nam potrzebne. Mikołaj Nica Szkoła Podstawowa nr 5 w Chojnicach opikun: Gabriela Słomińska Finał centralny XXVI Olimpiady Wiedzy Ekologicznej Uwaga reperezentaci wojewodztwa pomorskiego na finał centralny XXVI OWE!!! Wyjazd ( busem) do Poznania nastąpi 3 czerwca o godz. 13:00. Zbórka przed Dworcem Głównym PKP w Gdańsku o godz. 12:45. Proszę zabrać ze sobą legitymację szkolną. W przypadku jakichkolwiek wątpliwości proszę o kontakt 698 796 612. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność statutową możesz przekazać nam darowiznę Nr konta: 52 2030 0045 1110 0000 0013 7200 BGŻ SA Liga Ochrony Przyrody Okręg w Gdańsku ul. Jaśkowa Dolina 59 80-286 Gdańsk pobierz druk przelewu Planowane przez nas w bieżącym roku działania kierowane są przede wszystkim do dzieci i młodzieży z terenu Województwa Pomorskiego. Uważamy, że już od najmłodszych lat należy wyrabiać poprawne nawyki dbałości o stan środowiska, ukazywać piękno i bogactwo przyrody oraz zasady jej poszanowania. Informujemy, że zadeklarowaną przez Państwa kwotę pragniemy przeznaczyć na nagrody w konkursach i działania edukacyjne, dzięki którym młodzież zdobywa wiedzę i uczy się szacunku do przyrody. Serdecznie zachęcamy również do ufundowania nagród na potrzeby konkursów przez nas organizowanych oraz skorzystania z możliwości osobistego ich wręczenia zwycięzcom.
cyganeria, ale bardziej naukowo ★★★ OSMOZA: przepływ cząsteczek do roztworu bardziej stężonego ★★★ POTĘGA: siła bardziej matematyczna niż fizyczna ★★★ wjanek: TRZMIEL: większy i bardziej włochaty od pszczoły ★★★ GORZAŁKA: swojsko o wódce ★★★ NABŁONEK: kutykula bardziej swojsko ★★★ UKŁADANKA
Podsumowując 20 lat produkcji firmy Velux w Polsce, przeprowadziliśmy wywiad z dyrektorem fabryki. Pytaliśmy o historię firmy, ale również o jej tym roku Velux świętuje 20-lecie produkcji w Polsce. Gdzie powstały pierwsze fabryki i jaki był wkład Gniezna w początkowy rozwój firmy? Firmy Velux została założona 77 lat temu, a pierwsza fabryka rozpoczęła działalność w Skandynawii w miejscowości Østrbrik na Jutlandii. Jest to firma o charakterze rodzinnym. Jej założyciel Villum Kann Rasmussen był innowatorem, który wymyślił wiele funkcjonalnych produktów, ale okno dachowe stało się jego najsłynniejszym wynalazkiem. Natomiast fabryka w Gnieźnie rozpoczęła działalność 20 lat temu. Założyciel w pewnym momencie zrozumiał, że aby dalej się rozwijać i być firmą o zasięgu globalnym musi ulokować produkcję poza Danią. Jedną z osób odpowiedzialnych, za wprowadzenie tej wizji w życie był Niels Brandt. I to właśnie od jego inicjałów pochodzi nazwa naszej spółki produkcyjnej wchodzącej w skład Grupy Velux w Polsce, czyli NB Polska. W 1998 roku produkcja została zlokalizowana właśnie tutaj w Gnieźnie. Początkowo skoncentrowano się na okuciach, a po kilku latach rozpoczęto produkcję okien dachowych. I od tamtego czasu ranga fabryk gnieźnieńskich urosła do tego stopnia, że w tej chwili fabryki gnieźnieńskie są drugim co do wielkości miejscem gdzie Velux produkuje okna dachowe. Co piąte okno, które VELUX sprzedaje na świecie pochodzi z fabryki w Gnieźnie. Jesteśmy zatem bardzo ważnym punktem produkcji i rozwoju produktów na mapie lokalizacji Velux. Teraz w Grupie mamy też inne zakłady w Polsce, w Namysłowie produkujemy okna dachowe drewniano-poliuertanowe, zaś w Wędkowych k. Tczewa – okna pionowe na eksport. Firma Velux w Gnieźnie to fabryki przy ul. Słonecznej i Kolejowej. Wszystko zaczęło się jednak w pierwszej lokalizacji. Dlaczego zdecydowano się na dwie osobne lokalizacje? Czy przeszkodą były ograniczenia w postaci dostępnych terenów? Z terenami w Gnieźnie nigdy problemu nie było. Pod tym względem ta lokalizacja jest naprawdę doskonała. Jest tu też kilka innych firm i nie koliduje to z funkcjonowaniem miasta. Dostęp do fabryk jest też bardzo dobry. Skąd się zatem wzięła ta ewolucja? Jak ktoś wynosi produkcję poza granice swojego kraju to próbuje najpierw rozkręcać małą część biznesu. I taką, stosunkowo małą częścią na tamten czas, były właśnie okucia. Nie był to flagowy produkt tylko komponent. Po paru latach okazało się, że biznes rozwija się bardzo dobrze. Pokazaliśmy się z jak najlepszej strony. Naszym atutem było bardzo dobre podejście do jakości, dobrze wykształcony i złożony z fachowców personel. Centrala Velux przekonała się, że jesteśmy właściwym miejscem do prowadzenia biznesu i zdecydował się w 2000 roku na zlokalizowanie w Gnieźnie produkcji okien dachowych. Wtedy zakupiono działkę przy ulicy Kolejowej zakładając, że fabryka okuć w pewnym momencie zacznie dostarczać swoje produkty nie tylko na lokalne potrzeby, lecz także do innych fabryk. I faktycznie tak się stało – teraz okucia z Gniezna dostarczane są do 16 fabryk Velux na świecie. Rozwój naszej firmy był bardzo dynamiczny. Obecnie w samej fabryce okuć pracuje 350 osób. Natomiast w fabryce okien zaczęliśmy od dwóch hal, a teraz mamy ich 12 i niemalże 700 osób na pokładzie. Trzeba również podkreślić iż Gniezno, Wielkopolska to bardzo dobre tereny do inwestycji. Przede wszystkim to bardzo dobry dostęp do transportu kołowego, a my z tego transportu korzystamy. Dzięki temu jesteśmy w stanie łatwo dostarczyć nasze wyroby autostradą do Europy Zachodniej, gdzie trafia ogromna część naszych produktów. Drogą kołową możemy dostarczać je również do Skandynawii. Więc lokalizacja 20 km od autostrady i możliwość transportu jest tu kluczowym atutem. Drugi ważny element to dostępność do transportu lotniczego. To 1 godzina drogi do lotniska. Jako firma należąca do międzynarodowej grupy mamy w Gnieźnie często gości z zagranicy. Liczy się również dostęp do wykwalifikowanej kadry. Poznań jest bardzo silnym ośrodkiem akademickim różnych specjalności. Politechnika to nasz pierwszy partner, ale też współpracujemy z Akademią Ekonomiczną. Bardzo ważne jest dla nas samo Gniezno, które zapewnia dostęp do pracowników liniowych i wykwalifikowanych. Firma Velux wspiera również lokalne działania. Jest głównym sponsorem Biegu Europejskiego. Dzięki grantowi Fundacji Pracowniczej VKR sfinansowano również projekt "Lighthouse", dzięki któremu zrewitalizowano fragment przestrzeni przy gnieźnieńskiej "Wenecji". Czy to oznacza, że współpraca z samorządami układa się dobrze? Współpraca z samorządem układa się bardzo dobrze i jest oparta na pełnym zrozumieniu naszego biznesu. Prezydent i jego zastępcy wspierają nas w rozwiązywaniu bieżących wyzwań. Wiadomo, że nie możemy pozwolić sobie np. na wyłączenie energii do fabryki czy zamknięcie dróg dojazdowych. Polskie prawo jednak na to pozwala i nie bierze pod uwagę potrzeb pracodawców. Na szczęście władze Gniezna okazują w tym zakresie pełne zrozumienia i jestem im za to bardzo wdzięczny. My też chcemy coś zrobić dla Gniezna, aby miasto kwitło i pracownicy mogli korzystać z różnych dogodności. Angażujemy się w kilka wspólnych z miastem imprez np. sponsorujemy Bieg Europejski, czy też inscenizację historyczną Koronacja Królewska. Myślimy też o innych aktywnościach. Natomiast oddzielnym wsparciem jest pomoc jakiej udzielają nasze fundacje. Jedną z nich jest Fundacja Pracownicza, która pomaga naszym pracownikom i ich rodzinom w trudnych sytuacjach życiowych, jak również wspiera ich edukację. Pomaga też instytucjom, które są zlokalizowane nie dalej niż 25 km od miejsca gdzie prowadzimy biznes. Pomagamy różnym instytucjom – strażom pożarnym, szkołom, przedszkolom, ośrodkom szkolno-wychowawczym, klubom i pomoc ta przybiera różną formę. Mamy również projekty polegające na udzielaniu grantów, jak choćby wspomniany projekt Lighthouse, gdzie staramy się wyłonić projekt, który nam się najbardziej podoba. W tym celu angażujemy pracowników, aby głosowali na najciekawsze inicjatywy. Jeszcze inną formą wsparcia jest działalność Fundacji Velux, która obecnie realizuje misję wsparcia przeciwdziałaniu wykluczeniu społecznemu dzieci i młodzieży, a także podnoszeniu jakości kształcenia zawodowego w Polsce. Są to bardzo znaczące sumy, wartość przyznanych grantów w Polsce to ponad 107 mln zł. Organizacje same, występują do Fundacji o dofinansowanie. Czy rozwój infrastruktury komunikacyjnej przy fabrykach, który jest w trakcie realizacji ułatwi funkcjonowanie fabryk? Przez lata funkcjonowała bowiem tylko jedna główna droga dojazdowa do Velux, co było także uciążliwe dla pracowników. Na pewno poprawa infrastruktury bardzo nam pomaga i z pewnością powinniśmy dążyć do tego, aby była możliwość różnych dojazdów do naszych lokalizacji. Ważne jest, aby zapewnić szybki tranzyt dla samochodów ciężarowych i ciężkich aut, które odbierają od nas towary. Takie samochody pojawiają się w fabrykach praktycznie co kilkanaście minut. Nasi pracownicy ze spokojem dojeżdżają teraz przynajmniej dwoma drogami. Są też plany rekonstrukcji ostatniego z mostów, o czym ostatnio wspominał Prezydent Gniezna. Zatem przepustowość dróg rośnie, a to pozwala pracownikom dotrzeć na czas do pracy i rozjechać się spokojnie do domu. Jak Pana zdaniem będą wyglądały gnieźnieńskie fabryki Velux za 20 lat? Patrząc, w którą stronę idzie świat, moim zdaniem firma Velux będzie starała się zapewnić klientom większą różnorodność swoich produktów. Widać dzisiaj, że dąży do tego, aby produkty użytkowe były spersonalizowane, aby każdy mógł wybrać np. swój ulubiony kolor okna. Kolejna tendencja, którą widać w fabrykach to skrócenie czasu produkcji, aby przyspieszyć dostępność różnych produktów. Więc Gniezno też będzie musiało się do tego przygotować, np. inwestując w nowy park technologiczny. Ponadto mamy duże plany rozwojowe, jeśli chodzi o zróżnicowanie oferty. Gniezno będzie na pewno wspierało ten rozwój i będzie produkowało coraz więcej. Tym bardziej, że mamy dużo terenu i możemy się dalej rozbudowywać. Myślę, że Velux będzie większy, szybszy i bardziej elastyczny, z dużym pożytkiem dla całej firmy i również dla Gniezna, a także konsumentów. Chciałbym również podkreślić, iż jest wiele osób, które pracują z nami po 20 lat. Oni widzą ten rozwój, mają porównanie i wypowiadają się pozytywnie o zaistniałych przez te lata zmianach. Są również dumni z tego, że tu pracują. Jestem pewny, że za kolejne 20 lat nowe pokolenia pracowników będą się tak samo dobrze o naszej firmie wypowiadać.
leśny, włochaty kuzyn krowy ★★★ GONZO: dziwak z "Muppetów" ★★★ MAMUT: włochaty słoń kopalny ★★★ PIGGY: świnka z "Muppetów" ★★★ KERMIT: żaba z "Muppetów" ★★★ ROJNIK włochaty, roślina niskopączkowa ★★★★★ ORZEŁEK włochaty, orzeł ★★★★★ TRZMIEL: większy i bardziej włochaty od Data publikacji: 2019-07-26, 06:15Oryginalny tytuł wiadomości prasowej: Przybywa pszczół w miastach. Produkują bardziej oryginalny i czystszy miód niż na terenach rolniczychKategoria: BIZNESOd kilku lat pszczelarstwo staje się modnym hobby, a ule coraz częściej pojawiają się w miastach. W Paryżu, Londynie czy Berlinie stoi po 4–5 tys. uli. Szacuje się, że Warszawa ma ich na razie kilkaset, ale z każdym rokiem ich liczba rośnie. Na ich postawienie decyduje się coraz więcej firm, DHL Parcel Polska. Przy warszawskiej siedzibie stanęło 5 uli z 250 tys. pszczół. Eksperci wskazują, że pszczoły w miastach są zdrowsze, produkują więcej miodu i co więcej jest on mniej zanieczyszczony niż na terenach rolniczych. Poza tym tylko w miastach możliwa jest produkcja miodu winobluszczowego czy kilku lat pszczelarstwo staje się modnym hobby, a ule coraz częściej pojawiają się w miastach. W Paryżu, Londynie czy Berlinie stoi po 4–5 tys. uli. Szacuje się, że Warszawa ma ich na razie kilkaset, ale z każdym rokiem ich liczba rośnie. Na ich postawienie decyduje się coraz więcej firm, DHL Parcel Polska. Przy warszawskiej siedzibie stanęło 5 uli z 250 tys. pszczół. Eksperci wskazują, że pszczoły w miastach są zdrowsze, produkują więcej miodu i co więcej jest on mniej zanieczyszczony niż na terenach rolniczych. Poza tym tylko w miastach możliwa jest produkcja miodu winobluszczowego czy kasztanowcowego.– Pszczelarstwo miejskie powstało jako odpowiedź na fakt, że środowisko na wsiach jest dziś bardziej zanieczyszczone chemią i opryskami niż jeszcze 100 lat temu. Okazało się, że pszczoły radzą sobie w mieście całkiem nieźle i ten trend rozwija się od lat 80. Zaobserwowano, że miejskie pszczoły przynoszą nawet więcej miodu, są zdrowsze i nie chorują, bo przede wszystkim nie są podtruwane opryskami – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Kamil Baj, pszczelarz, założyciel się, że w samej Warszawie na dachach budynków znajduje się kilkaset uli. Badania przeprowadzone wspólnie z Wydziałem Chemii Uniwersytetu Warszawskiego pokazały, że miejskie pszczoły mają na sobie o wiele mniej pestycydów i zanieczyszczeń i są potencjalnie zdrowsze niż te żyjące na wsi.– Pszczoły w miastach to wartość edukacyjna. Ludzie dowiadują się, że pszczół wcale nie trzeba się panicznie bać i że mogą żyć bardzo blisko człowieka. Dzięki temu w miastach, które do tej pory były niedopszczelone, rośliny mogą się teraz skutecznie zapylić i wysiać nasiona, a nawet wydać lepsze plony. Dlatego działkowcy powinni być zadowoleni, że od kilku lat w mieście pojawia się coraz więcej pszczół. Poza tym, miejskie pszczoły produkują niesamowity miód, np. winobluszczowy, kasztanowcowy czy głogowy. Takie gatunki miodu można pozyskać tylko w miastach, gdzie rośnie duża liczba tych roślin nektarujących – mówi Kamil powszechnym obawom nie ma też żadnych obaw o czystość produkowanego przez żyjące w miastach pszczoły miodu. Hodowcy podkreślają, że może on być nawet zdrowszy, ponieważ największym wrogiem pszczół są środki ochrony roślin, dość powszechnie stosowane na wsiach.– We wszystkich badaniach, które robiliśmy my i inni pszczelarze, zawsze miód miejski wychodził niesamowicie czysty i nie było tam zanieczyszczeń powstających ze smogu, czyli pyłów, węglowodorów, metali ciężkich. Dlaczego ich nie ma? Latem poziom smogu jest dosyć niski, zapylenie z transportu też ma dość niskie natężenie, a pszczoły – ponieważ żyją krótko, 5–6 tygodni – nie akumulują tych zanieczyszczeń. Kwiat nektaruje na tyle krótko, 1–2 tygodnie, że też nie akumuluje tych zanieczyszczeń – wyjaśnia Kamil podkreśla, pszczołom w mieście nie przeszkadza ani hałas, ani wysokość, bo pasieki często zlokalizowane głównie na dachach kilkunastopiętrowych biurowców. Pszczelarstwo miejskie jest jednak trudniejsze – wymaga od hodowcy większej wiedzy i większej staranności.– Od lat 80. miasta takie jak Paryż, Londyn czy Berlin miały wielu pszczelarzy i tam obecnie jest po 4–5 tys. uli. Z kolei w Warszawie Pszczelarium zaczęło stawiać pierwsze ule w 2014 roku. Od tego czasu mamy ich już około 120 w różnych pasiekach oraz około 80 w innych miastach. Jedna z pasiek jest zlokalizowana w siedzibie DHL Parcel – mówi Kamil Baj.– Na razie postawiliśmy 5 uli. Łącznie jest w nich około 250 tys. pszczół. Na lokalizację wybraliśmy nasze biuro w Warszawie, ponieważ jesteśmy usytuowani na obrzeżach miasta, w okolicy jest dużo zieleni – mówi Magdalena Bugajło, dyrektor ds. komunikacji i PR w DHL Parcel Polska. –Zdecydowaliśmy się na pszczoły, ponieważ wspierają ekosystem i mają dobroczynny wpływ na środowisko naturalne, a jako firma zajmująca się głównie transportem czujemy, że jest to w obrębie naszej odpowiedzialności. Dodatkowo jest to inicjatywa, która integruje pracowników. Mamy w planach warsztaty, które pokażą, w jaki sposób funkcjonują pszczoły i pasieki nie tylko chronią pszczoły, lecz także ograniczają zanieczyszczenie powietrza i pomagają okolicznej zieleni. Jak podkreśla Magdalena Bugajło, dobroczynny wpływ pszczół jest ważny również z perspektywy strategii „Misja 2050: Zero Emisji!”, która przewiduje, że do 2050 roku DHL ograniczy emisję dwutlenku węgla w swoich procesach logistycznych do zera. Firma nie wyklucza, że w przyszłości rozszerzy swoją pszczelarską działalność na inne danych z Inspekcji Weterynaryjnej w 2018 roku w Polsce było około 1,63 mln rodzin pszczelich. Ich liczba zwiększyła się o ok. 5,2 proc. względem poprzedniego roku. Najwięcej, bo ok. 12 proc. ogółu rodzin pszczelich, znajduje się na terenie województwa lubelskiego. Według danych KOWR blisko 1,35 mln pni pszczelich jest w posiadaniu pszczelarzy należących do organizacji pszczelarskich. W sumie należy do nich obecnie 47,25 tys. producentów (raport „Sektor pszczelarski w Polsce w 2018 roku” Instytutu Ogrodnictwa).źródło: Biuro PrasoweZałączniki:Hashtagi: #BIZNES pszczoły, pszczelarze, spożycie miodu w Polsce, pszczoły w miastach, ochrona środowiska, DHL Polska Xf8q0.
  • xm295lrdgx.pages.dev/359
  • xm295lrdgx.pages.dev/347
  • xm295lrdgx.pages.dev/359
  • xm295lrdgx.pages.dev/268
  • xm295lrdgx.pages.dev/234
  • xm295lrdgx.pages.dev/253
  • xm295lrdgx.pages.dev/238
  • xm295lrdgx.pages.dev/125
  • xm295lrdgx.pages.dev/397
  • większy i bardziej włochaty od pszczoły